- Jeżeli miałbym typować, to myślę, że na przełomie grudnia i stycznie dojdzie do rozstania z Constantinem Galką. Sęk w tym, że kolokwialnie mówiąc, do zimy trzeba się jakoś doturlać i kilka punktów jeszcze zdobyć – mówi nam Marcin Borzęcki, z którym porozmawialiśmy o początku sezonu i tym, co działo się w ostatnim czasie w ekipie Radomiaka. Czy w Radomiu odczuwać mogą niedosyt po pierwszych miesiącach kampanii 2023/24? Jaka przyszłość czeka mariaż Radomiaka z trenerem Constantinem Galką? Jak ocenić można letnie okno transferowe „Warchołów”? Zapraszamy.

Sporo mówiło się przed rozpoczęciem bieżącego sezonu o Radomiaku w kontekście zespołu, po którym do końca nie wiadomo, czego się spodziewać. Przebąkiwano nawet o „Warchołach” jako potencjalnym czarnym koniu, ale obecna sytuacja oddaje chyba realne możliwości klubu, czyli grę w środku stawki.

- Tak, natomiast były też takie ciche oczekiwania, że Radomiak niespodziewanie zaskoczy, może nawet włączy się do walki o europejskie puchary. Zbudowano mocną kadrę, w gabinetach dyrektorskich mówiło się, że jest to najmocniejsza drużyna w historii klubu. Wszyscy byli zbudowani pierwszymi miesiącami pracy trenera Galki, więc liczono, że jeżeli się uda, to fajnie byłoby powalczyć o coś więcej. Te plany zostały mocno zweryfikowane przez pierwsze miesiące nowego sezonu.

Czyli można mówić o małym rozczarowaniu? Wydaje mi się, że z remisów z Piastem, Puszczą i Koroną można było wycisnąć więcej. Radomiak przegrał też 2:3 na wyjeździe z Jagiellonią, mimo że po niespełna kwadransie spotkania wygrywał 2:0. 

- Ludzie, którzy zarządzają klubem są troszeczkę rozczarowani. Wyniki to jedno, ale spodziewano się też nieco atrakcyjniejszego stylu gry, bo Constantin Galca przekonywał, że jego zespół będzie grał przyjemną dla oka piłkę. Inna sprawa, że współpraca z rumuńskim trenerem zaczęła się źle układać. Latem Constantin Galca otrzymał propozycję z Arabii Saudyjskiej, klub chciał go zatrzymać, on też stwierdził, że chce zostać, ale po czasie wydaje się, że chyba nie do końca tak to wyglądało. Od tamtego momentu relacje trenera z piłkarzami i ludźmi z klubu się popsuły. Zaangażowanie Galki zaczęło gasnąć. Wiadomo, że Radomiak nie jest w jakimś bardzo złym położeniu, natomiast oczekiwano, że ta współpraca będzie się układała inaczej.

Jaka będzie w takim razie twoim zdaniem przyszłość mariażu klubu z Radomia z trenerem Constantinem Galką?

- Nie jest tajemnicą, że obie strony dążą do tego, żeby się rozejść. Pies jest jednak pogrzebany w tym, że trener chciałby, aby wypłacono mu resztę kontraktu. Od kilku tygodni trwa taki pat pomiędzy włodarzami klubu a Rumunem, bo Radomiak nie jest skłonny wydawać sporych pieniędzy na spłacenie trenera Galki. Z tego co wiem, to zimą klub będzie chciał usilnie zmienić szkoleniowca. W tej konfiguracji to nie ma prawa na dłuższą metę zacząć dobrze funkcjonować. 

Biorąc pod uwagę te wszelkie zawirowania, rezultaty osiągane przez radomian nie są najgorsze. Piłkarze na pewno zdają sobie sprawę, co się dzieje, a podobne sytuacje w różnych klubach, często bardziej odbijały się na wynikach.

- Zawodnicy grają w dużej mierze dla siebie. Przed meczem z ŁKS-em Galca otwarcie powiedział im, że nie chce dalej pracować w Radomiu. Jeżeli miałbym typować, to myślę, że na przełomie grudnia i stycznia dojdzie do rozstania z Constantinem Galką. Sęk w tym, że kolokwialnie mówiąc, do zimy trzeba się jakoś doturlać i kilka punktów jeszcze zdobyć. 

Zasadniczo letnie okienko transferowe to czas, w którym odnoszę wrażenie, że włodarze Radomiaka przestawili nieco wajchę. Sprowadzono przecież Rafała Wolskiego i Jana Grzesika wypożyczono Michała Kaputa. Wydaje się to być krok w odpowiednim kierunku, a na pewno bardziej zdrowym. 

- Udało się mniej więcej wyrównać proporcje pod względem liczby Polaków i obcokrajowców. Moim zdaniem minione okienko można ocenić dobrze. Kadrowo ten zespół jest bardzo solidny. Uważam, że jest to też drużyna, którą stać też na prezentowanie nieco lepszej dla oka piłki. Na grę Radomiaka patrzy się aktualnie ciężko. Prawdę mówiąc, mi się przypomina taki późny okres kadencji trenera Mariusza Lewandowskiego, kiedy drużyna była wystraszona, często okopana na własnej połowie. 

Spośród transferów Radomiaka na piedestał wybija się Pedro Henrique. Radomiak zdążył też już przyzwyczaić, że potrafi ściągać nieoczywistych piłkarzy, którzy zdają egzamin. Jeśli Brazylijczyk podtrzyma od aktualną dyspozycję, to może długo miejsca w Radomiu nie zagrzać.

- Pedro Henrique znakomicie wprowadził się do zespołu. W pierwszych kolejkach miał problemy ze skutecznością, obijał słupki i poprzeczki, ale wiele od samego początku wskazywało na to, że zacznie strzelać gole. To jest bardzo dobry piłkarz zwłaszcza w powietrzu, bo brazylijski napastnik świetnie czuje się przy dośrodkowaniach. Tak jak mówisz, raczej nie spędzi on w Radomiaku za dużo czasu. Pomysł klubu jest też taki, żeby promować zawodników i sprzedawać ich, żeby podreperowywać swój budżet. Jest w Radomiaku też Leonardo Rocha, więc wachlarz możliwości na „dziewiątce” jest całkiem przyzwoity. Sporo osób zastanawiało się, jak będzie wyglądała polityka transferowa Radomiaka pod batutą dyrektora Ocatviana Moraru. Niektórzy naigrywali się, że Radomiak wyciąga odpady nie wiadomo skąd, ale gdybyśmy podsumowali, to sporą część z nich ocenić można pozytywnie.

Zagłębie Lubin - Radomiak Radom

Stadion Zagłębia 29-10-2023, 12:30
PKO Ekstraklasa, Kolejka - 13. kolejka

2:3
(0:2)
źródło: Własne

KONKURS TYPERA

mkszaglebie.pl
Sprawdź swoje umiejętności i typuj z MKSZaglebie.pl. Wygrywaj nagrody!

DODAJ KOMENTARZ (NIEZALOGOWANY)

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona!
 

KOMENTARZE (0)