Leszek Ojrzyński (trener Zagłębia Lubin)
– Ten wieczór jest dobry dla gospodarzy, gratulacje dla nich. Skoro mamy taki wysoki wynik, to znaczy, że wygrali zasłużenie. Wypunktowani zostaliśmy maksymalnie: sześć strzałów, pięć bramek. Mecz zaczęliśmy fatalnie – zagapiliśmy się, zawodnik gospodarzy strzelił gola. Po tym, jak padła ta bramka, trochę się obudziliśmy i zaczęliśmy grać agresywniej. Potem sędzia nie widział dla nas karnego, a później pojawiła się seria kolejnych, kontrowersyjnych decyzji sędziowskich. Dostawaliśmy czy to po kościach, czy po twarzy, a gra toczyła się dalej. Byliśmy piętnaście razy w polu karnym przeciwnika, a przeciwnik w naszym – sześć. Co z tego, skoro nie zamieniliśmy tego na bramki?
Potem dostaliśmy kolejnego gola. „Grosik” znów błysnął kunsztem, bo była to asysta drugiego stopnia. Następnie milimetry uratowały Pogoń. Sytuacje VAR-owe nie były dziś z nami – skuteczność była po stronie gospodarzy, VAR tak samo. Wszyscy wiedzą, że w drugiej sytuacji, w której interweniował VAR, karnego być nie powinno. Cała Polska to wie i sędziowie chyba też, bo po meczu szybko uciekli do szatni i nie chcieli ze mną porozmawiać.
Mieliśmy możliwy rzut karny na 3:2, ale dopatrzono się tam minimalnego spalonego. Potem przyznano Pogoni karnego na 4:1, gdzie Ndiaye – w mojej opinii – nabrał sędziego. To nie był nasz dzień i nie mieliśmy szczęścia przy naszej formie i dyspozycji. Potem się odkryliśmy i dostaliśmy jeszcze jednego „gonga”. Szkoda, że tak to wyglądało. VAR wprowadzono po to, aby pomagał. Podobno była też awaria VAR-u – trzeba to uporządkować, aby zawodnicy szybciej dostawali informacje.
Jak mówiłem, szkoda. Gratulacje jeszcze raz dla Pogoni, a my musimy to przełknąć. To dla nas bardzo gorzka pigułka, bo nie zdarza nam się przegrywać tak wysoko. Dla Pogoni – szacunek za skuteczność, bo dziś była chyba stuprocentowa.
